Zmierzch ery dolara
Dolar amerykański od wielu dekad stanowi globalną walutę rezerwową. Czy to się komuś podoba, czy nie, jest on podstawą funkcjonowania współczesnego rynku finansowego. To w dolarze mierzony jest PKB, rozliczana jest większość transakcji, wyrażana jest też wartość wielu towarów, w tym kluczowej dla gospodarki ropy naftowej. Czasy świetności amerykańskiej waluty dawno jednak poszły w niepamięć. Nieodpowiedzialna polityka pieniężna FED, narastające przez lata naciski i liczne nadużycia sprawiły, że czołowi światowi gracze zaczęli coraz mocniej odczuwać potrzebę de-dolaryzacji gospodarki i znalezienia alternatywy transakcyjno-rezerwowej, gwarantującej stabilność i bezpieczeństwo. Czy czeka nas prawdziwa finansowa rewolucja?
Długa droga w dół
Od czasów słynnej konferencji w Bretton Woods, dolar stanowił podstawę nowego powojennego systemu monetarnego. Trudno się temu dziwić. Stany Zjednoczone zajmowały w tym czasie pozycję niekwestionowanego lidera gospodarczego świata, generującego ogromne nadwyżki w handlu, wobec pogrążonej w recesji reszty świata. Rezerwy złota zgromadzone w USA były natenczas większe niż łączny zasób tego szlachetnego kruszcu pozostający w dyspozycji wszystkich pozostałych krajów. Sytuacja ta pozwoliła na zapewnienie dolarowi pełnej wymienialności na złoto, a nowemu porządkowi, stabilności i bezpieczeństwa. Agresywna polityka USA i wydatki związane z wojną w Wietnamie wkrótce jednak wymogły konieczność ratowania rozrastających się gwałtownie dziur budżetowych dodrukiem dolara, który szybko wymknął się spod kontroli, powodując w końcu odpływ złota z USA i w rezultacie odejście od złotego parytetu waluty rezerwowej. Ten kluczowy moment stał się początkiem długiego procesu degradacji amerykańskiej waluty. Ratując się przed hiperinflacją i utratą międzynarodowego znaczenia Stanom Zjednoczonym udało się jednak sprawnie wypełnić lukę popytową na dolary. Dzięki staraniom sekretarza stanu USA, Henry Kissinger’a amerykańska waluta stała się od połowy lat 70-tych walutą rozliczeniową kluczowego dla gospodarki rynku naftowego. Sukces ten nie szedł jednak w parze z rewizją wątpliwej jakości polityki pieniężnej uprawianej przez władze USA.
Dolarowi zaczyna brakować paliwa
Od czasu powiązania USD z rynkiem naftowym tzw. petrodolary pozwoliły Amerykanom żyć na kredyt, a FED, bez większych trudności, pokrywać nadal deficyt nadmiernie dodrukowywanym dolarem. Ryzyko hiperinflacyjne, wobec tak ogromnego zasobu waluty w światowym obiegu, było bowiem niewielkie. Stany Zjednoczone wydawały się jednak nie dostrzegać znaczenia innych rosnących na sile światowych gospodarek i ich wzmagających się aspiracji do pozbawienia dolara jego globalnej pozycji. Dalszy przebieg wypadków wyraźnie pokazał też jak niebezpiecznym jest uzależnienie zagranicznych rynków od USA i ich waluty. Poprzez liczne sankcje, wojny handlowe i rozgrywki polityczne, Stany Zjednoczone dostarczyły wschodnim rynkom dość argumentów by powalczyć w końcu o ten kluczowy dla gospodarki obszar. Po nieudanych próbach uwolnienia się od rozliczania ropy w dolarach, podejmowanych m.in. przez Irak czy Libię, udało się w końcu odnieść pierwsze sukcesy. Istotnym zwiastunem nowego porządku było uporanie się z narzuconą przez USA w ramach sankcji, blokadą systemu Swift Iranu, któremu z pomocą wschodnich sąsiadów udało się zakupić potrzebną ropę za złoto. Od tego czasu wschodnie kraje, z Chinami i Rosją na czele, stale powiększają skalę rozliczeń ropy z pominięciem Stanów Zjednoczonych. Tworzą również potężne rezerwy w złocie, pozwalające im budować pozycję wiarygodnych i wypłacalnych partnerów handlowych. Ogłoszone niedawno przez chińskie władze, planowane duże kontrakty na ropę denominowane w juanie i zabezpieczone złotem, wyraźnie wskazują na przesuwanie się środka ciężkości globalnej gospodarki w kierunku wschodnim. Wielu ekspertów dopatruje się w tych posunięciach również planów oparcia wschodnich walut na parytecie złota. Jedno jest pewne – czekają nas bardzo niespokojne finansowo czasy.
Złoto = stabilność
Jak wciąż pokazuje nam historia, w dłuższym horyzoncie czasowym tylko złoto jest w stanie zapewnić stabilność i bezpieczeństwo finansowe. Waluta niemająca w nim pełnego, albo chociaż znacznego pokrycia, jest niezwykle czuła na światowe zawirowania i zawsze obarczona dużą dawką ryzyka. Złoto jest najbardziej uniwersalnym środkiem wymiany.
Myśląc o bezpieczeństwie prywatnych oszczędności nie wolno zapominać o złocie. Dobrze jest pomyśleć o jego zakupie zanim międzynarodowy kryzys walutowy odbije nam się wyraźnie po kieszeni, a ceny tego wyjątkowego kruszcu poszybują w niedostępne dla nas pułapy.
Agata Ziąbska
Powiernik S.A.
www.powiernik.net