Złoty przegląd prasy: Kryptowaluty nie mają sensu
Wycena bitcoina spadła już poniżej 9 tys. USD. Profesor Harvarda, Kenneth Rogoff przewiduje, że w ciągu dekady może ona obniżyć się nawet do 100 dolarów za 1 BTC. Jon Danielsson, ceniony ekonomista z ESRC (Economic and Social Research Council) poszukuje sensu używania kryptowalut. Znów bezskutecznie. Czy automatyzacja może doprowadzić do szoków na rynkach finansowych? Recesja wisi w powietrzu. To dobry moment na zakup złota inwestycyjnego. Independent Trader porównuje rok 2018 z 2000. Jan von Gerich, główny strateg banku Nordea pierwszych sygnałów recesji spodziewa się już w styczniu 2019 roku.
Bitcoin traci na znaczeniu
Najpopularniejsza z kryptowalut, bitcoin znów zaliczył solidną przecenę. Jego wartość, kształtująca się 9 marca na poziomie 8,5 tys dolarów, od rekordowego stanu z grudnia 2017 roku obniżyła się już o 11,5 tys. USD. Ostatnie wyraźne spadki wiązane są z próbami uporządkowania rynku, podejmowanymi przez amerykańskich i japońskich regulatorów. Jak przewiduje Kenneth Rogoff, profesor ekonomii na uniwersytecie Harvarda i były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego, w ciągu dekady bitcoin będzie wart jedynie niewielki ułamek tego, co dziś. Dużo większe prawdopodobieństwo przypisuje on wartości 100 USD za 1 BTC, niż 100 tys. USD, jak chcieliby to widzieć propagatorzy kryptowalut. Spodziewane spadki Rogoff wiąże właśnie z uregulowaniem rynku. Ukrócenie procedury prania brudnych pieniędzy i uchylania się od podatków, przy znikomej funkcjonalności bitcoina jako środka wymiany, pozbawi bowiem go całkiem popularności. Nad sensem istnienia kryptowalut pochyla się też Jon Danielsson, ceniony ekonomista i dyrektor centrum ryzyka systemowego w ESRC. Poddając je szczegółowej analizie, bezskutecznie próbuje znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Kryptowaluty nie spełniają bowiem żadnych podstawowych funkcji przypisywanych pieniądzom – nie ułatwiają prowadzenia transakcji, nie przechowują wartości, ani nie mogą stanowić środka ratującego płynność rynków poprzez pożyczki ostatniej instancji. Co więcej, kryptowaluty ciężko też zakwalifikować jako stricte inwestycji. Charakterem bliżej im do kolekcji znaczków, niż np. akcji, czy obligacji. Dokładając do tego wątpliwą wiarygodność, brak odpowiedniego bezpieczeństwa i prywatności, ciężko przypisać istnieniu kryptowalut jakikolwiek ekonomiczny sens.
Źródła:
https://www.cnbc.com/2018/03/08/bitcoin-prices-slip-below-9000-on-regulatory-concerns.html
https://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/rynki-finansowe/kryptowaluty-nie-maja-zadnego-sensu/
Automatyzacja podniesie stopy procentowe
The Economist przytacza ciekawy raport pt. “Praca 2030. Zderzenie demografii, automatyzacji i nierówności.” przygotowany przez globalną firmę konsultingową Bain & Company. Zgodnie z jego treścią, już w najbliższej dekadzie możemy spodziewać się zawirowań gospodarczych i szoków na rynkach finansowych o niespotykanej wcześniej intensywności, spowodowanych w dużej mierze przejściem technologicznym ku pełnej automatyzacji wielu obszarów rynku. Według szacunków Bain tylko w samych Stanach Zjednoczonych inwestycje w automatyzację wyniosą do 2030 roku przeszło 8 bilionów USD i pozbawią pracy ok 20-25% osób, głównie mniej wykwalifikowanych. Według tego scenariusza boom inwestycyjny pociągnie za sobą duży wzrost stóp procentowych i produktywności ale też nierówności – większa część dochodu trafiać będzie bowiem do węższej grupy wysoko wyspecjalizowanych pracowników. Dysproporcje te mogą wywołać poważne skutki ekonomiczne i wymagają państwowych interwencji. Gazeta zwraca uwagę na wciąż niespłacone długi z czasów poprzedniego kryzysu, które w połączeniu z nagłym wzrostem stóp procentowych doprowadzić mogą do niewypłacalności wielu firm ale też posiadaczy hipotek.
Źródła:
Nadchodzi recesja
Coraz więcej mówi się ostatnio o zbliżającym się odwróceniu cyklu koniunkturalnego. Kiedy jednak to nastąpi? Independent Trader dopatruje się wielu podobieństw obecnej sytuacji rynkowej z bolesnym dla giełdy rokiem 2000. Dziś również trwa boom na spółki technologiczne, czemu towarzyszy przewartościowanie ich akcji. Wskaźnik CAPE (cena/zysk za ostatnie 10 lat) dla indeksu S&P500 wynosi już 33, więcej niż przed wybuchem Wielkiego Kryzysu w 1929 roku i coraz bliżej poziomu z lat 1999-2001. Po trzecie mamy dziś do czynienia z rekordowym w historii zadłużeniem inwestorów. Margin debt, czyli poziom środków pożyczonych na zakup akcji, stanowił w 2000 roku 2,5% PKB. Obecnie jest to aż 3,1%. Portal nie wyklucza, że doczekamy się częściowej powtórki wydarzeń sprzed 18 lat. Jeśli w kolejnym półroczu spadki sięgną 20-25% można spodziewać się interwencji ze strony FEDu, co z pewnością zaowocuje kolejnym dodrukiem i wzrostem inflacji. Sytuacja ta pociągnie za sobą wyraźny wzrost wyceny metali szlachetnych, w tym złota inwestycyjnego. Dość precyzyjnych prognoz względem momentu rozpoczęcia rynkowego krachu dostarcza też nowy raport banku Nordea. Jan von Gerich, główny strateg banku, pierwszych sygnałów recesji, w postaci odwrócenie rentowności amerykańskich obligacji, spodziewa się już w styczniu 2019 roku.
Źródła:
https://independenttrader.pl/czy-czeka-nas-powtorka-z-roku-2000.html
Agata Ziąbska
Powiernik S.A.
www.powiernik.net