Wielki kryzys finansowy nadchodzi
Kolejne miesiące mijają, a rynki wciąż utrzymują się pod znakiem byka. Inwestycyjna euforia wydaje się nie mieć końca. Praktycznie każdego dnia pada jakiś historyczny rekord – czy to wyceny szybującego w górę w niebotycznym tempie Bitcoina, czy też wskaźnika Dow Jones. Wśród hurraoptymistycznych nastrojów coraz trudniej dosłyszeć głosy rozsądku i trzeźwej analizy. Prawdą jest, że koniunktura dawno nie była tak przegrzana, a instrumenty finansowe tak przewartościowane. Czy znajdujemy się u progu kryzysu? Znany nam już dobrze, ceniony amerykański inwestor Jim Rogers spodziewa się go już w najbliższym czasie. Czy słusznie?
Naiwne prognozy zgubne w skutkach
Zadziwiającym pozostaje fakt, jak mało uczymy się z historii i jak krótką pamięć zdarzeń gospodarczych przechowujemy. W czasie hossy pogoń za zyskiem wydaje się pozbawiać nas ostrości spojrzenia i krytycznej oceny. Wciąż budujemy i wierzymy w modele opierające się na tzw. prognozach naiwnych. Zakładają one, że jeśli dane aktywa w poprzednich okresach rosły, to stan ten na pewno się utrzyma i analogicznie – jeśli ich wartość spadała to spadać będzie nadal. Nic bardziej mylnego. Założenia takie mogą nas bardzo dużo kosztować. Funkcjonujemy przecież w warunkach cyklów – obecny rozciągnął się niewątpliwie w czasie i wyniósł wyceny rekordowo wysoko, ale wciąż jest to cykl, a nie zjawisko dające się opisać funkcją liniową. A z wysokich wzniesień spada się bardzo gwałtownie.
Kryzys jakiego jeszcze nie znamy
Jim Rogers wielokrotnie dał nam się poznać jako skuteczny wizjoner rozwoju gospodarczych wypadków. Warto więc i tym razem pochylić się nad jego słowami. Jak powiedział on w niedawnym wywiadzie udzielonym Business Insider, czeka nas największy kryzys za naszego życia. Skala zadłużenia zarówno sektora przedsiębiorstw, jak i gospodarstw domowych jest dziś nieporównywalnie większa do stanu sprzed poprzedniego wielkiego kryzysu. Utrzymujące się niskie stopy procentowe pozbawiają rynki narzędzi interwencji. Według scenariusza Jimiego Rogersa, najpierw podniesione zostaną stopy, co nie przyniesie żadnych pozytywnych rezultatów. Narastające gwałtownie, negatywne nastroje społeczne doprowadzą do zamieszek, upadków rządów, krajów. Nastąpi pełna dezorganizacja życia społecznego. Upadnie szereg publicznych instytucji, pogrążając świat zachodu w niewyobrażalnym chaosie. Według Rogersa iskra zapalna może pojawić się już w każdym momencie, nawet w nadchodzącym 2018 roku. Co nią będzie, nie wiadomo. Znacznie istotniejszą wydaje się kwestia jak zabezpieczyć się na tę okoliczność.
Daleki Wschód, złoto i powrót do źródeł
Jak żyć i inwestować w tak niepewnym czasie? Jedną ze złotych myśli Jimiego Rogersa jest trwałe związanie się z rynkami azjatyckimi. Ten ceniony amerykański inwestor już w 2007 roku postanowił przenieść się wraz z rodziną do Singapuru, by dać sobie i swoim córkom lepsze warunki rozwoju. Niewiele jednak osób może pozwolić sobie na tak drastyczne zmiany. Inwestując powinniśmy, zdaniem Rogersa, przede wszystkim skupić się na fizycznych towarach, surowcach i rolnictwie. Choć to ostatnie wciąż pozostaje w ogromnych spadkach, inwestor ten dostrzega w rolnictwie ogromny potencjał. Zdaniem Rogersa środek ciężkości niebawem przesunie się od rynków finansowych ku właśnie rolnictwu i wydobyciu. Nie możemy też oczywiście zapominać o złocie inwestycyjnym. Jim Rogers od zawsze traktuje ten szlachetny kruszec, jako niezbędną polisę ubezpieczeniową każdego rozsądnego inwestora. Czy kryzys rzeczywiście rozpocznie się niebawem, czy może pocieszymy się jeszcze chwilę rynkową hossą, musimy być przygotowani na najgorsze. Posiadając własne zasoby złota, bez wątpienia będziemy zasypiać spokojniej.
Agata Ziąbska
Powiernik S.A.
www.powiernik.net