0

Na początku był chaos

na-poczatku-byl-chaos-main

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem poważnych zawirowań na rynkach walutowych. Załamanie na tureckiej lirze pociągnęło za sobą niemal wszystkie rynki wschodzące. Rekordowe spadki zaliczyła m.in. indyjska rupia, południowoafrykański rand, czy argentyńskie i meksykańskie peso. Wstrząsy wtórne odczuły też niemal wszystkie rynki europejskie. Aktualne napięcia geopolityczne nie wróżą szybkiej stabilizacji sytuacji. Czy dumne hasło prezydenta Trumpa „America First” okaże się w praktyce hasłem „America Last”. Globalne przywództwo ucieka USA daleko na wschód. Rynki finansowe w napięciu czekają na rozwój wypadków. W niespokojnych czasach warto zabezpieczyć swoje oszczędności w złocie inwestycyjnym.

 

Panika na rynkach walutowych

 

To nie są najlepsze dni dla Turcji i jej waluty. Od stycznia lira straciła już ponad 40% swojej wartości względem dolara z czego największej deprecjacji doświadczyła w przeciągu zaledwie kilku ostatnich dni. W szczytowym momencie słabnąca lira spadła poniżej pułapu uważanego dotychczas za krytyczny dla funkcjonowania tureckiego sektora bankowego. Trwa walka o przywrócenie bankom potrzebnego poziomu płynności. Śledząc wypowiedzi i kroki podejmowane przez prezydenta Erdogana w tej krytycznej sytuacji, można mieć w pełni uzasadnioną wątpliwość względem jego zdolności do podejmowania racjonalnych kroków naprawczych. Turecki kryzys walutowy w krótkim czasie rozprzestrzenił się też na inne rynki wschodzące. Najmocniej ucierpiała indyjska rupia, która zaliczyła największy w historii spadek swojej wartości względem dolara. W poważnych tarapatach znalazł się też nowozelandzki dolar, południowoafrykański rand, czy argentyńskie i meksykańskie peso. Skutki walutowej paniki odczuwalne są również na rynkach europejskich, w tym także w Polsce. Czy to już uwertura do światowego kryzysu finansowego? Wiele na to wskazuje. Brak zaufania inwestorów i ucieczka kapitału z rynków wschodzących bez wątpienia będą miały poważne konsekwencje dla globalnych rynków finansowych. Dokładając do togo aktualne światowe napięcia geopolityczne, którym przypisuje się wiele obecnych problemów, trudno spodziewać się szybkiego wyjścia z tej patowej sytuacji.

 

USA traci globalne przywództwo

 

Barry Eichengreen, ceniony profesor ekonomii i były doradca w Międzynarodowym Funduszu Walutowym w swoim nowym felietonie opublikowanym w ramach think-tanku Project Syndicate („Globalization with Chinese Characteristics”) zwraca uwagę na zgubne dla USA skutki unilateralnej polityki „America First”. Gabinet prezydenta Donalda Trumpa w krótkim czasie zdyskwalifikował Stany Zjednoczone z pozycji światowego gospodarczego lidera, tracąc powoli swoje wpływy na rzecz Pekinu. Czy Chiny przejmą inicjatywę w obszarze reformowania gospodarczego ładu świata? Proces przygotowywania potrzebnej infrastruktury wydaje się trwać już od dłuższego czasu. Chiny posiadają już lokalną alternatywę dla Banku Światowego w postaci Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, kierowanego przez Jin Liqun. Działania podejmowane ostatnimi czasy przez Chiński Bank Ludowy wespół z Państwowym Bankiem Rozwoju Chin oraz Chińskim Bankiem Przemysłowo-Handlowym wskazują zaś, że instytucje te przejęły regionalnie kompetencje Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Profesor zastanawia się jak daleko idące zmiany mogą nas czekać w przypadku pełnej realizacji scenariusza hegemonii Państwa Środka w obszarze gospodarczym. Jak będzie wyglądała globalizacja w modelu chińskim? Mimo pozornie otwartego charakteru, dla USA może oznaczać poważne problemy – od braku poszanowania własności intelektualnej po utratę strategicznych możliwości inwestycyjnych. Pozostaje tu postawić pytanie – a co stanie się z amerykańską walutą i jak zareagują rynki finansowe na degradację USA na arenie międzynarodowej? Gdy ze sztucznie rozdmuchanego kursu dolara zejdzie w końcu powietrze, świat finansjery może ogarnąć poważny w konsekwencjach chaos. Najwyższy czas przygotować swoje portfele inwestycyjne na kryzysowe scenariusze.

 

Złoto ochroni nasze oszczędności

 

W czasach rynkowych niepokojów właściwe zabezpieczenie oszczędności staje się sprawą kluczową. Jak pokazują ostatnie wydarzenia, utrzymywanie środków w walutach może okazać się dla nas bardzo niebezpieczne. Co ciekawe, kryptowaluty promowane do niedawna jako bezpieczna przystań na czas  turbulencji na światowych rynkach, okazały się na tym polu wielkim rozczarowaniem. Tylko w tym miesiącu najważniejsza kryptowaluta – bitcoin straciła już ponad 20%, kolejny zaś w rankingu ethereum aż 39%. Choć obrońcy kryptowalut odwołują się tu do braku stwierdzonej korelacji z innymi rodzajami aktywów, warto zwrócić uwagę, jak panika na rynku walutowym zbiegła się w czasie z paniką na rynku kryptowalut. Czy możemy mówić tu o bezpieczeństwie? Zdecydowanie nie. Chcąc zminimalizować ryzyko utraty wartości naszych oszczędności powinniśmy zadbać o uniezależnienie zgromadzonych środków od sektora państwowego i bankowego. Możliwość taką daje nam złoto inwestycyjne, które w przeciwieństwie do sztucznie wykreowanych kryptowalut, stanowi wartość samą w sobie, dającą się upłynnić w każdym czasie, a w czasie kryzysu dodatkowo z dużym zyskiem. Jak trafnie zauważa Dariusz Furmaniuk, prezes zarządu spółki Powiernik S.A. i doświadczony inwestor na rynku złota: „Najważniejszym pytaniem jakie powinniśmy dziś sobie postawić, to nie ile możemy zyskać, ale jak dużo możemy stracić. Tonące rynki finansowe działają jak naczynia połączone. Lokalne załamania szybko też stają się globalne. W razie kryzysu finansowego złoto inwestycyjne ochroni nasze oszczędności i to powinno być naszym priorytetem.” Okazyjne ceny panujące dziś na rynku złota lokacyjnego, powodowane wciąż jeszcze silnym kursem dolara, niebawem mogą być jednak już tylko wspomnieniem. To najlepszy moment na zabezpieczenie swoich oszczędności w złocie inwestycyjnym. Hossa na złocie nabiera bowiem największego tempa właśnie w czasie kryzysu finansowego.

Agata Ziąbska
Powiernik S.A.
www.powiernik.net

Ostatnie wpisy