Inflacja – Pożeracz Oszczędności
„Inflacja jest tą formą podatku, którą można nałożyć bez ustawy.”
Milton Friedman
Czym jest inflacja? W dużym uproszczeniu jest to zjawisko obniżenia siły nabywczej pieniądza. Wzrasta poziom cen dóbr i usług w gospodarce i za tą samą kwotę możemy kupić mniej. Jak ma się inflacja do naszych oszczędności? Ona je po prostu pożera. Jak niekorzystnie jest trzymanie oszczędności w papierowym pieniądzu pisaliśmy w „Czy papierowe banknoty to pieniądze ?”.
Jak działa inflacja w praktyce?
Jak to się dzieje, że 7% zysku z lokaty nie przynosi nam 7% większych możliwości zakupów.
Użyjmy matematyki. Zysk z lokaty pomniejszony o inflację wyliczamy wg wzoru:
Dla naszego przykładu przyjmujemy:
- roczna lokata z oprocentowaniem 7 %
- roczna inflacja w wysokości 3 %
Teraz już wiemy ile zarobiliśmy na takiej lokacie. Resztę odsetek pożarła inflacja.
Dodatkowo, jeśli Klient ulokuje 100 000 zł na 12-miesięcznej lokacie z oprocentowaniem 7%, to po roku nie będzie miał 107 000 zł. Od tych 7 000 zł dochodu zapłaci 19 % podatku „Belki”, więc naprawdę wyjmie 105 670 zł.
Spójrzmy teraz na sytuację rynkową:
W momencie otwierania lokaty cena koszyka dóbr i usług wynosiła 5 000 zł. W tym koszyku są zawarte hipotetyczne dobra i usługi. Rok później cena tego samego koszyka wzrosła o 3% (inflacja = 3%) i wynosi już 5 150 zł.
Naszym celem jest porównanie rzeczywistej siły nabywczej pieniądza przed ulokowaniem pieniędzy na lokacie z ich wartością w momencie zamknięcia lokaty.
Korzystając z naszego „koszyka” możemy policzyć, że w momencie otwarcia lokaty oszczędzający mógł kupić 20 „koszyków”(miał 100 000 zł, a cena koszyka wynosiła 5 000 zł). W dniu zamknięcia lokaty klient może kupić 20,52 koszyków (ma 105 670 zł, a cena za koszyk wynosi 5 150 zł). Realnie, uwzględniając inflację oraz podatek, oszczędzający zarobił;
Po takich wyliczeniach można założyć, że Polacy trzymają swoje oszczędności na rachunkach bankowych lub lokatach terminowych na pewno nie z chęci zysku. Magnesem zatem musi być bezpieczeństwo. Ludzie ufają zapewnieniom rządu i banków , że ich oszczędności są gwarantowane i bezpieczne. Czy tak jest naprawdę? Zobacz „Pewne jak w banku”.
Obecnie żyjemy w okresie deflacji, czyli zjawiska odwrotnego do inflacji. Ale odkładanie pieniędzy na lokatach nie stało się bardziej atrakcyjne, ponieważ znacznemu obniżeniu uległo oprocentowanie lokat.
A co jeśli inflacja wzrośnie?
Sztuczne ustawianie ujemnych stóp procentowych, masowy dodruk pieniądza, rynek olbrzymiego długu i inne kuriozalne zabiegi globalnej finansjery sprawiają, iż na naszych oczach tworzy się ogromna bańka finansowa. Jej skutkiem, prędzej czy później, musi być wzrost inflacji. Nie będzie to jednak wzrost rzędu 3-7%, a skok dwucyfrowy.
Taka sytuacja miała już miejsce wielokrotnie na przykład w PRL-u oraz w dawnych Niemczech czy Zimbabwe. Mówiliśmy o tym w artykule „Czy papierowe banknoty to pieniądze?”.
Jak zabezpieczyć się przed inflacją?
Rozwiązanie jest tylko jedno. Dywersyfikacja. Nasz majątek powinien być podzielony tak, aby nie skupiał się na jednym instrumencie zachowywania wartości.
Nieruchomości, papiery wartościowe i waluty nie zdają egzaminu w okresie wysokiej inflacji. Aby nasze finanse nie zachwiały się u samych podstaw, powinniśmy zadbać o złoty fundament.
Niezależnie od tego ile procent obiecują banki i jak bezpieczne wydają się obligacje, należy 20-30 % oszczędności przechowywać w złocie.
Warto mieć złotą tarczę
Zdaniem ekonomistów, którzy aktualnie nie pracują dla rządów i banków, nie można w nieskończoność drukować pieniędzy i uniknąć inflacji. Kolejna bańka pęknie, a kiedy to nastąpi warto będzie móc się schować się za złotą tarczą. We wpisie „Jak złoto trzyma wartość” udowodniliśmy, że złoto przez tysiące lat najlepiej chroniło wartość majątków swoich właścicieli.